Patron

Św. Florian – patron strażaków                           flirian 11

Florian – Imię to wywodzi się z języka łacińskiego od imienia Florus i zostało utworzone przy pomocy przyrostka – ianus. Zatem Florianus początkowo oznaczał kogoś, kto należał do Florusa. Z gramatycznego punktu widzenia Florianus pochodzi od przymiotnika florus, flora, florum, a użyte w funkcji nazwy własnej znaczy tyle, co kwitnący. W tym imieniu mieści się pierwiastek radości i życia. Tak się składa, że w kalendarzu liturgicznym wspomnienie św. Floriana jest umieszczone na początku maja (aktualnie 4 maja), kiedy to zaczyna rozwijać się przyroda i kwitną kwiaty. Niektórzy w etymologii tego imienia dopatrują się też pierwiastka wody, zawsze koniecznej dla życia roślin. W Polsce imię to pojawiło się w XII wieku wraz z kultem św. Floriana, który się rozwinął w związku z otrzymaniem w 1184 roku przez Kraków części relikwii Świętego. W XIII wieku uległo pewnemu przekształceniu i przybrało formę Tworian. A. Briikner uważał, że przeróbki tej dokonano w celu uczynienia tegoż imienia zrozumiałym dla Polaków.
Jednak nie sposób podać faktycznych przyczyn, dlaczego u nas mieszano imię Florian i Tworzyjan. Obok męskiej formy tego imienia istnieje jego żeński odpowiednik Floriana lub jego zdrobnienie Florka. Odpowiedniki obcojęzyczne: łac.Florianus; ang., niem. Florian; fr. Florien. Imię to rzadko pojawia się w wykazach hagiograficznych. W VIII wieku po całej środkowej Europie rozpowszechnił się kult św. Floriana. Nie ma jednak żadnych źródeł potwierdzających historyczność osoby i wydarzeń z jego życia. To, co dziś wiemy o św. Florianie, jest oparte na dziele pt. Passio Floriani, które częściowo nosi znamiona legendy. Po dokładnym przebadaniu okazało się, że pewne partie dzieła mogą być legendą, a pewne można uznać za historyczne, tzn. opisujące konkretne wydarzenia, które miały miejsce w życiu, ale legenda tak się zrosła z faktami, że dziś nie sposób oddzielić jedno od drugiego.
Księga imion zaś podaje, że imię Florian jest ewidentnie pogańskie: pochodzi od starorzymskiej bogini Flory, która w opiece miała kwiaty (po łacinie flos). Ale święty Florian nie był czcicielem rzymskich bogów, tylko wyznawcą Chrystusa, i za to został utopiony w Dunaju. Po prawie tysiącu latach jego szczątki sprowadzono do Krakowa – i wtedy się okazało, że ów święty chroni od ognia! Kraków się palił (jak to w dawnych wiekach), a kościół św. Floriana pozostawał nietknięty. Dlatego u nas Florian został patronem straży pożarnej.

 

 

flirian 10
Św. Florjanie, miej ten dom w obronie, niechaj płomieniem od ognia nie chłonie! Taki napis, a także figurę świętego umieszczali na swych kamienicach mieszkańcy dawnego Krakowa. Modlili się: Św. Florianie broń nas i strzeż od ognia nieszczęsnego i piekielnego, rozpal ogień miłości i dobroci przez Chrystusa Pana Naszego. Amen a także Wszechmogący, wieczny Boże, za wstawiennictwem świętego Floriana, męczennika, daj nam stłumić płomienie naszych namiętności i zachowaj nas od pożarów.
Przybysze niemieccy formułowali tę prośbę o opiekę w całkiem inny sposób: Heilig Florian, schutze mein Haus und zunde das andere an!, czyli: Św. Florianie, oszczędź mój dom i podpal inny. Widać panowało wśród nich przekonanie, że bezlitosne płomienie muszą zebrać swoje żniwo.
Plagą dawnych miast były pożary. Co gorsza, o regularnej straży ogniowej nikomu się wtedy jeszcze nie śniło, a ciasna zabudowa ulic, brak wodociągów, wreszcie sam materiał, z którego wznoszono domy – głównie drewno i słoma – przekreślały szanse człowieka w walce z żywiołem ognia. Nie znaczy to wcale, że nasi pra, pradziadowie biernie przyglądali się swym trawionym przez płomienie domostwom. Do obrony przed ogniem poprzez sprawowany urząd zobowiązane były konkretne osoby. W dawnym Krakowie był to najpierw tzw. hutman ratuszny, który o wiele rzeczy w mieście musiał mieć staranie, a do jego powinności należało, aby dla wszystkich przypadków i rządu, tak niebezpieczności, jako gwałtów, ognia i wszelkiego ochędóstwa dla zarazy przez smrody, gnoje i błota, w mieście pilnie doglądał. W czasach nieco późniejszych sami mieszkańcy mieli obowiązek ochrony swych domów przed pożarami. Właściciele co dziesiątego domu – stąd nazwa „dziesiętnicy dozorców cyrkułowych” – mieli sprawować dozór nad porządkami i bezpieczeństwem od ognia w owych dziesięciu domach.
Magistrat wydawał przepisy, mające zapobiec pożarom. W każdej kamienicy, we wszystkich pałacach, klasztorach i w każdym domie mają być pod dachem naczynia wodą napełnione i w porządki ogniowe, tj.: drabinę, osękę, żelazem okutą, sikawkę ręczną i przynajmniej w parę wiaderek skórzanych lub drewnianych, każdy posesor domu lub kamienicy niezwłocznie opatrzyć się i te na zawsze w sieni kamienicy utrzymywać powinien, a po strychach nikt się nie ma ważyć składać słoniny, słomy, siana i żadnych innych palnych rzeczy. Przed domami pobudowano kamienne pachołki z okrągłymi zagłębieniami, by można było gasić w nich pochodnie. Strażnik na Wieży Mariackiej czuwał dzień i noc wypatrując, czy nie pojawiają się gdzieś groźne języki ognia. Do swej dyspozycji miał czerwoną chorągiewkę za dnia i czerwoną latarnię w nocy, dzwon w który uderzał, no i oczywiście trąbkę. W wypatrywaniu ognia w nocy pomagali stróże nocni, tzw. „halabardnicy”, którzy w przypadku dostrzeżenia gdzieś pożaru mieli najpierw obudzić wszystkich mieszkających w pobliżu, potem zaś pędzić co sił pod wieżę i za pomocą zwisającego z niej drutu powiadomić strażnika o niebezpieczeństwie. W różnych prawnych uregulowaniach nie zapomniano także o typowych ludzkich reakcjach i starano się je kształtować, przewidując nagrody i kary w zależności od zachowania się mieszkańców w czasie pożaru. I tak np. w kasie miejskiej na tego, kto pierwszy dobiegł do pożaru z wiadrem wody, czekała nagroda. Jeśli zaś ktoś zjawił się przy pożarze bez narzędzia ratunku, ryzykował więzienie. Łaziebnicy wraz z czeladnikami obowiązani byli dostarczyć wanny ze swoich łaźni, a od 1794 r. odpowiedzialność za akcję ratunkową spoczywała na kongregacji kupieckiej i cechu kominiarzy.
Wszystkie te środki, choć – zważywszy skromne możliwości techniczne – starannie obmyślane, nie mogły stanowić wystarczającej ochrony. Pożary, te powstające przypadkowo i te celowo wzniecane w czasach wojen przez nieprzyjacielskie wojska szturmujące lub opuszczające miasto, dziesiątkowały domy, pałace, kościoły i klasztory. Przerażeni ludzie ratowali swój dobytek, toczyli nierówną walkę z płomieniami, starali się zapobiec przenoszeniu się ognia. Na próżno. Zwykle skuteczniejszy od ludzi okazywał się deszcz albo korzystna zmiana kierunku wiatru. I jak zawsze tam, gdzie zawodziły możliwości własne, zrozpaczeni mieszkańcy szukali pomocy opiekunów w niebie.
Za patrona od ognia, a także od wojny i powodzi, już od VIII w. zaczęto uważać św. Floriana, żołnierza i męczennika za wiarę. Początkowo lokalny kult z St. Florian zaczął promieniować na coraz to nowe diecezje. Mniej więcej od XV stulecia pojawiły się przedstawienia św. Floriana gaszącego wodą z wiadra płonący u jego stóp dom lub kościół. W XVI w. taki wizerunek świętego dotarł z Niemiec do Polski i odtąd jego podobiznę malowano lub rzeźbiono zwykle wraz z atrybutami patrona od ognia. Stało się też wtedy powszechne poszukiwanie jego pomocy w sytuacji zagrożenia pożarem.

 

flirian 9
W Polsce św. Florian już znacznie wcześniej zajął poczesne miejsce wśród narodowych patronów. W 1184 r. dzięki staraniom biskupa krakowskiego Gedki i księcia Kazimierza Sprawiedliwego, sprowadzono do Polski z Rzymu jego relikwie. O tym, jak ciało tego męczennika trafiło najpierw do Rzymu, a potem do Polski, dowiadujemy się z podań ubarwionych wątkami fantastycznymi. Historię sprowadzenia relikwii św. Floriana do Polski, opisuje w swojej kronice, pod rokiem 1184, Jan Długosz: „Papież Lucjusz III chcąc się przychylić do ciągłych próśb monarchy polskiego Kazimierza, postanawia dać rzeczonemu księciu i katedrze krakowskiej ciało niezwykłego męczennika św. Floriana. Na większą cześć zarówno świętego jak i Polaków, posłał kości świętego ciała księciu polskiemu Kazimierzowi i katedrze krakowskiej przez biskupa Modeny Idziego. Ten, przybywszy ze świętymi szczątkami do Krakowa dwudziestego siódmego października, został przyjęty z wielkimi honorami, wśród oznak powszechnej radości i wesela przez księcia Kazimierza, biskupa krakowskiego Gedeona, wszystkie bez wyjątku stany i klasztory, które wyszły naprzeciw niego siedem mil. Wszyscy cieszyli się, że Polakom, za zmiłowaniem Bożym, przybył nowy orędownik i opiekun i że katedra krakowska nabrała nowego blasku przez złożenie w niej ciała sławnego męczennika. Tam też złożono wniesione w tłumnej procesji ludu rzeczone ciało, a przez ten zaszczytny depozyt rozeszła się daleko i szeroko jego chwała. Na cześć św. Męczennika biskup krakowski Gedeon zbudował poza murami Krakowa, z wielkim nakładem kosztów, kościół kunsztownej roboty, który dzięki łaskawości Bożej przetrwał dotąd. Biskupa zaś Modeny, Idziego, obdarowanego hojnie przez księcia Kazimierza i biskupa krakowskiego Gedeona, odprawiono do Rzymu. Od tego czasu zacząli Polacy, zarówno rycerze, jak mieszczanie i wieśniacy, na cześć i pamiątkę św. Floriana nadawać na chrzcie to imię”.

 

flirian 3
Opis jego męczeństwa pochodzi dopiero z VIII w. i trudno ręczyć za szczegóły. Nie jest to jednak czysta legenda, odzwierciedla bowiem silne tradycje lokalne, których część spisano w martyrologium z V w. Św. Florian pochodził z Lauriacum (Lorch), z rzymskiej prowincji Noricum Ripense. Urodził się w II połowie III w. n. e. W dzisiejszym Zeiselmauer (dawne Ceti) w Dolnej Austrii. Jego życie przypadło na czasy wielkiego prześladowania chrześcijan przez cesarza Dioklecjana (284 – 305). Cesarz Dioklecjan chcąc ukrócić rozszerzanie się wiary chrześcijańskiej wydał stosowne edykty, które w rzeczywistości miały na celu prześladowanie wyznawców Chrystusa. Dioklecjan uznawał się za pośrednika między bogami i ludźmi i wykonawcę ich woli. Jako wybraniec Jowisza żądał posłuszeństwa poddanych, ponieważ od bogów pochodziła jego władza. Dioklecjan odnowił kult rzymskich bóstw i był nieprzejednanym wrogiem chrześcijaństwa.
W 302 r. cesarz usunął chrześcijan z wojska i urzędów, a w dwóch następnych latach wydał przeciw nim cztery edykty. Pierwszy zawierał zakaz kultu. Urzędnicy cesarscy zażądali zwrotu naczyń liturgicznych i ksiąg. Zarządzono również zburzenie kościołów. Drugi edykt przewidywał aresztowanie wszystkich duchownych chrześcijańskich. Trzeci zapowiadał amnestię i uwolnienie z więzień tych chrześcijan, którzy wezmą udział w składaniu ofiar bogom rzymskim. Akt złożenia ofiary traktowano jako swego rodzaju wyznanie wiary w bogów i wyparcie się Chrystusa. Czwarty edykt nakazywał wszystkim mieszkańcom cesarstwa złożyć ofiarę bogom pod groźbą surowych kar: zesłania do pracy w kopalniach, tortur i śmierci. Prześladowania chrześcijan, wywołane polityką religijną Dioklecjana, trwały do 311 roku. Gdy edykty te dotarły do Noricum, prefekt Akwilin zaczął je dokładnie i gorliwie realizować.
Różne były postawy chrześcijan. Jedni „załatwiali sobie” fałszywe zaświadczenia o złożeniu ofiary, inni starali się uciec i przeczekać nie pierwszą już falę prześladowań. Byli wreszcie odstępcy od wiary. Okres prześladowań dał jednak Kościołowi męczenników, świadczących życiem za prawdziwość wiary. Jednym z nich był Florian. W okresie prześladowań jawnie popierał chrześcijan i zachęcał do wytrwania. W mieście Lauriacum w wyniku obławy na wyznawców Chrystusa pochwycono jedenaście osób, o których dowiedział się Florian Florian, żołnierz, szef wojskowej służby prefekta, był chrześcijaninem. Sam udał się do Lauriacum, gdzie dał się aresztować dawnym swoim podwładnym – żołnierzom. Namowy namiestnika cesarskiego, aby wyparł się swojej wiary i złożył ofiarę bogom rzymskim nie przyniosły rezultatu. Nie pomogło bicie kijami ani inne tortury. Nie mogąc wymusić wyrzeczenia wiary Akwilinus wydał rozkaz zabicia Floriana. Dnia 4 maja 304 r. Na moście, na rzece Anizie ustawiono pobitego i zmaltretowanego Floriana przywiązując mu kamień do szyi. Modlącego się Floriana, jeden z oprawców strącił do rzeki.
Podania odnoszące się do odnalezienia i pochowania ciała męczennika wymieniają świątobliwą niewiastę Walerię, której we śnie miał się ukazać św. Florian, wskazując miejsce, gdzie, strzeżone przez orła, spoczywały jego zwłoki. Waleria odnalazła ciało i pogrzebała je w miejscowości, którą od imienia świętego nazwano St. Florian. W miejscu pochówku stanęła najpierw kaplica, poźniej kościół i klasztor benedyktynów, oddany potem kanonikom laterańskim, relikwie zaś zabrano do Rzymu, by za pośrednictwem świętego wyjednać miastu pokój w czasach ciągłych napadów Greków.

 

flirian 7

Św. Florian stał się patronem diecezji wiedeńskiej i opiekunem strażaków. Na ogół przedstawia się go jako rzymskiego legionistę. Przedstawiony jest jako rycerz Chrystusowy i patron walki z pożarem. Nosi różnorodne zbroje, hełm, towarzyszy mu często rozwinięty sztandar, czasem tarcza i miecz. Od XIV wieku pojawia się z naczyniem z wodą, która gasi ogień, a to za sprawą cudownego ocalenia kościoła i części Kleparza z ogromnego pożaru Krakowa w 1528 r. W bocheńskim kościele Piotr Kornecki przedstawił go jako rycerza w zbroi z chorągwią w lewej ręce. Lekko pochylony prawą ręką gasi pożar, wylewając wodę na rozszerzający się płomień. Jego atrybutami m. in. są: kamień młyński i płonący dom.
Nie ma także dokładnych wiadomości, co działo się z relikwiami świętego Męczennika. Polskiej delegacji, która przybyła do Rzymu w 1184 r. po relikwie jakiegoś świętego, który mógłby stać się patronem całego narodu, nie było łatwo wyjednać ciało męczennika, którego Rzym uważał za swojego opiekuna, niemal gwaranta bezpieczeństwa. Według legendy sam św. Florian interweniował, wyjawiając papieżowi Lucjuszowi III swoją wolę udania się do północnego kraju. Z wielką dyskrecją, ale też pod opieką znakomitej osobistości – legata papieskiego, biskupa Modeny, Idziego, przywieziono ciało św. Floriana do Krakowa. Jednak jeszcze przed bramami miasta, na podkrakowskim Kleparzu, w miejscu gdzie dziś wznosi się kościół pod wezwaniem świętego męczennika, woły ciągnące wóz z relikwiami zatrzymały się i ruszyły w dalszą drogę dopiero wtedy, gdy książę Kazimierz Sprawiedliwy złożył przyrzeczenie, że na tym miejscu stanie kościół. Realizacja tego dzieła rozpoczęła się już w 1185 r., a pomiędzy rokiem 1208 i 1216 bł. Wincenty Kadłubek, wówczas biskup krakowski, konsekrował ukończoną świątynię. Z katedry wawelskiej sprowadzono uroczyście część relikwii św. Floriana, patrona kościoła i Kleparza. Gdy w 1366 r. Kazimierz Wielki przekształcał Kleparz w osobne miasto, od imienia patrona nazwał go Florencją. Nazwa ta była wprawdzie używana przez dwa stulecia, lecz nigdy nie wyparła dawnej. Historię sprowadzenia relikwii św. Floriana do Polski, tak opisuje w swojej kronice, pod rokiem 1184, Jan Długosz: „Papież Lucjusz III chcąc się przychylić do ciągłych próśb monarchy polskiego Kazimierza, postanawia dać rzeczonemu księciu i katedrze krakowskiej ciało niezwykłego męczennika św. Floriana. Na większą cześć zarówno świętego jak i Polaków, posłał kości świętego ciała księciu polskiemu Kazimierzowi i katedrze krakowskiej przez biskupa Modeny Idziego. Ten, przybywszy ze świętymi szczątkami do Krakowa dwudziestego siódmego października, został przyjęty z wielkimi honorami, wśród oznak powszechnej radości i wesela przez księcia Kazimierza, biskupa krakowskiego Gedeona, wszystkie bez wyjątku stany i klasztory, które wyszły naprzeciw niego siedem mil. Wszyscy cieszyli się, że Polakom, za zmiłowaniem Bożym, przybył nowy orędownik i opiekun i że katedra krakowska nabrała nowego blasku przez złożenie w niej ciała sławnego męczennika. Tam też złożono wniesione w tłumnej procesji ludu rzeczone ciało, a przez ten zaszczytny depozyt rozeszła się daleko i szeroko jego chwała. Na cześć św. Męczennika biskup krakowski Gedeon zbudował poza murami Krakowa, z wielkim nakładem kosztów, kościół kunsztownej roboty, który dzięki łaskawości Bożej przetrwał dotąd. Biskupa zaś Modeny, Idziego, obdarowanego hojnie przez księcia Kazimierza i biskupa krakowskiego Gedeona, odprawiono do Rzymu. Od tego czasu zacząli Polacy, zarówno rycerze, jak mieszczanie i wieśniacy, na cześć i pamiątkę św. Floriana nadawać na chrzcie to imię”.

 

flirian 6
W 1436 r. Św. Florian został zaliczony, wraz ze świętym Wojciechem, Stanisławem i Wacławem do głównych patronów Polski. Kult św. Floriana przybierał różne formy. Organizowane były uroczyste procesje z katedry do kościoła św. Floriana, podczas których niesiono relikwiarz z głową świętego. Od czasu wielkiego pożaru Kleparza w 1528 r., kiedy to nadprzyrodzonej interwencji patrona od ognia przypisano cudowne ocalenie świątyni, kult św. Floriana stał się jeszcze żywszy. W Klejnotach stołecznego miasta Krakowa Piotra Hiacynta Pruszcza czytamy, że w tymże pożarze był widziany św. Floryan w powietrzu z naczyniem wody, zalewając kościół pod jego tytułem zmurowany; po tem widzeniu on pożar ogniowy zaraz ugasił, za co Panu Bogu i po dziś dzień w poniedziałek przywodny przy mszy świętej obywatele z postronnymi ludźmi świętemu Floryanowi dziękują. Tylko raz w roku w czasie tej Mszy świętej dziękczynnej zapalano wielką świecę, ustawioną pośrodku kościoła pod krucyfiksem. Zwyczaj palenia świecy przetrwał po dziś dzień. Od czasu ocalenia kościoła pod wezwaniem św. Floriana na Kleparzu zaczęto czcić Floriana jako patrona od pożaru a strażacy jako swojego patrona. Z biegiem lat św. Floriana zaczęli czcić nie tylko strażacy, ale także wszyscy, którzy na co dzień ocierają się o ogień, jak: hutnicy, metalowcy, kominiarze.

 

flirian 5
Na przestrzeni wieków św. Florian stanowił także natchnienie dla artystów. Powstało wiele rzeźb, np. piękny posąg z czerwonego marmuru w kaplicy Zygmuntowskiej; drzeworytów i obrazów, jak choćby najstarszy wizerunek św. Floriana w tryptyku Świętej Trójcy, w kaplicy Świętego Krzyża na Wawelu czy wielki obraz malowany przez Jana Trycjusza, nadwornego malarza króla Jana III Sobieskiego, w głównym ołtarzu kościoła św. Floriana. Wyobrażenie pięknego, gotyckiego relikwiarza w kształcie ręki znalazło się na najstarszej pieczęci ławniczej Kleparza.
Mijały lata. Św. Florian pomagał swym czcicielom nie tylko w chwilach bezpośredniego zagrożenia, ale i w doskonaleniu obrony ogniowej. W 1867 r. Kraków dysponował 40 ludźmi wyszkolonymi w obsłudze sikawek, zaś w 1873 r. Rada miasta postanowiła utworzyć zawodową straż pożarną, która mogła nareszcie zapewnić miastu godziwą obronę przed nękającym go przez wieki największym bodaj zagrożeniem – pożarem. Nie było najmniejszych wątpliwości, czyjej opiece tę zawodową straż powierzyć. Jej patronem okrzyknięto św. Floriana.

 

florian 4
Ojciec święty Jan Paweł II w liście apostolskim z okazji 800-lecia parafii św. Wojciecha na Kleparzu w 1984 roku, jako wikary dawny świętofloriański, tak pisał na temat kultu św. Floriana:
„Święty Florian stał się dla nas wymownym znakiem…szczególnej więzi kościoła i Narodu Polskiego z Namiestnikiem Chrystusa i stolica chrześcijaństwa…Ten, który poniósł męczeństwo, gdy spieszył ze swoim świadectwem wiary, z pomocą i pociechą prześladowanym chrześcijanom w Lauriacum, stał się zwycięzcą i obrońcą w wielorakich niebezpieczeństwach, jakie zagrażają materialnemu i duchowemu dobru człowieka. Trzeba także podkreślić, że święty Florian jest od wieków czczony w Polsce i poza nią jako Patron strażaków, a więc tych, którzy wierni przekazaniu miłości i chrześcijańskiej tradycji, niosą pomoc bliźniemu w obliczu zagrożenia klęskami żywiołowymi”
W dniu 19 października 1993 r. Kongregacja do spraw kultu Bożego przy stolicy Apostolskiej nadała miastu Chorzów Patrona Św. Floriana, gdzie jest on otaczany szczególnym kultem i gdzie znajdują się relikwie świętego przekazane z Krakowa.
Święty Florian zajmuje poczesne miejsce w pieśni będącej pierwszym hymnem Polski – Bogurodzicy:
„Święty Florianie
Nasz miły Patronie
Proś za nami Gospodyna
Paniej Maryjej Syna”

Modlitwa Strażaków

Gdy obowiązek wezwie mnie
Tam wszędzie, gdzie się pali,
Ty mi, o Panie siłę daj,
Bym życie ludzkie ocalił.

Pozwól, niech dziecko póki czas
Z płomieni cało wyniosę,
Przerażonego starca daj
Ustrzec przed strasznym losem.

Daj, Panie, czujność, abym mógł
Najsłabszy słyszeć krzyk,
Daj sprawność i przytomność bym
Ugasił pożar w mig.

Święty Florian w polskiej tradycji pożarniczej”

Święty Florian jest jednym z nielicznych patronów, którzy mocno tkwią w świadomości i tradycji mieszkańców znacznej części Europy Środkowej. Prawie każdy dorosły człowiek pamięta wizerunek św. Floriana ze skopkiem wypełnionym wodą, którą gasi płonący budynek, a także zna rodzaj opieki, jaką sprawuje. Florian jako wyznawca wiary chrześcijańskiej zginął śmiercią męczeńską w 304r. w nurtach rzeki Enns w Noricum (obecnie St. Florian w Dolnej Austrii. W miejscu jego pochówku kilkakrotnie wznoszono świątynie Jemu poświęcone, które były systematycznie niszczone przez wędrujące plemiona najpierw Wizygotów, następnie Awarów. Z tych względów w Vw. n.e. zachowane części ciała św. Floriana jako relikwie przewieziono do kościołów Rzymie, Bolonii i Rawennie. Dopiero klasztor założony przez mnichów z Passawy na przełomie VIII/IXw. zachował się i znany jest jako opactwo św. Floriana.

Kult św. Floriana zwanego „Świętym z Alp” krzewił się w Europie od wczesnego średniowiecza na obszarach zamieszkałych głównie przez ludność niemieckojęzyczną lub pozostającą w przeszłości pod wpływem kultury niemieckiej.

W Polsce początki kultu św. Floriana sięgają XIIw. W 1184r. za panowania Kazimierza Sprawiedliwego sprowadzono jego relikwie z Rzymu. Ich sprowadzenie baśniowo opisano w „Złotej Legendzie”, jak to żaden z indagowanych świętych (Szczepan i Wawrzyniec) nie wyrażali chęci udania się do Polski i opuszczenia na zawsze Rzymu. „Pod nim zaś leżał Florian, którego jak powiedział papież, nie śmie ruszyć, ponieważ obawia się Rzymian, dla których Florian zdziałał więcej niż tamci obaj razem. Gdy jednak Polacy smutnie patrzyli, św. Florian wyciągnął rękę przed tamtych dwóch męczenników, a w ręce tej była kartka ze złotym napisem: Ja chcę do Polski. Widząc to papież powiedział – idź żołnierzu do ludu walczącego i za zgoda swojego otoczenia kazał go wywieźć z kościoła”.
Inicjatorem translacji relikwii Floriana do Polski był krakowski biskup Getko, który spowodował budowę kościoła pod wezwaniem Świętego na Kleparzu (obecnie dzielnica Krakowa), a ówczesny władca Polski Kazimierz Sprawiedliwy bardzo bogato go uposażył. Kult św. Floriana rozszerzył się na przełomie XII/XIII w. na całą diecezję krakowską, później poznańską. Jednak w ostatnich latach XIIIw., a zwłaszcza w XIVw. jego kult przygasł, bowiem w 1253r. papież Innocenty IV wyniósł do rzędu świętych biskupa Stanisława ze Szczepanowa. Stanisław był Polakiem, a więc bliższy narodowi niż mało znanyFlorian.

 

Kult Floriana odnowił się z początku XVw., a to za sprawą biskupa Oleśnickiego, który zaliczył tego Świętego do głównych patronów Polski obok Wojciecha i Wacława. Ponadto św. Florian otrzymał godne miejsce w pieśni będącej pierwszym hymnem Polski „Bogurodzicy”. Nawrót do czczenia św. Floriana w Polsce zbiegł się ze złotym okresem kultu floriańskiego w Niemczech. Jego kult przenikał granice wraz z niemieckim studentami pobierającymi naukę w Polsce. Kult św. Floriana rozpowszechniały liczne kazania i żywoty świętych, n.p. „Żywoty świętych polskich” Piotra Skargi. Z wizerunkiem św. Floriana związane jest porzekadło, „kiedy trwoga to do Boga”, bowiem w Polsce najczęściej jego kult objawiał się tylko podczas burzy i pożarów będących ich następstwem. Wówczas nabożna rodzina zbierała się przed domowym ołtarzykiem św. Floriana, aby odprawić błagalne modły. I dlatego po wielkim pożarze Warszawy w 1669r. jej mieszkańcy, a zwłaszcza prażanie zmobilizowali się do budowy kościoła pod wezwaniem św. Floriana.
Początkowo św. Florian był czczony jako obrońca wiary chrześcijańskiej. Przedstawiany był jako starzec w rzymskiej tunice, ale już w XIIIw. jako rycerz w purpurowym płaszczu lub jako rzymski wojownik w tunice, trzymający rozwinięty sztandar, czasem tarczę na której zaznaczony był krzyż i miecz Niejednokrotnie Florianowi towarzyszył anioł, prawdopodobnie na pamiątkę legendy o widzeniu Walerii, która zabezpieczyła jego zwłoki przed zbeszczczeniem. Uznawano jego władzę nad żywiołem wody i modlono się do niego o deszcz i urodzaj. Intencje modlitewne mogły również wynikać z tłumaczenia imienia – Florian – kwitnący i dnia patrona, który przypadał na wiosnę.

Wykształcenie obecnego patronatu i znanych atrybutów św. Floriana sięga XVw. Ożywienie gospodarcze w ówczesnej Europie zadecydował o rozwoju urbanistycznym miejscowości, co powodowało wzrost zagrożenia pożarowego. Zaistniała, więc potrzeba posiadania patrona, który chroniłby cenny dobytek od ognia. Na patrona wybrano św. Floriana z powodu jego oczywistych związków z wodą. Do prośby o deszcz i urodzaj dołączono modlitwę o ochronę przed ogniem, która z czasem stała się dominującą w odprawianych modlitwach. Do wizerunku świętego dodano naczynie z wodą i płonący budynek u jego stóp.
W Polsce wizerunek św. Floriana z naczyniem wypełnionym wodą datuje się od cudownego ocalenia kościoła i części Kleparza z ogromnego pożaru w 1528r., który ogarnął Kraków. Według legendy kościół uratował św. Florian, który polewał wodą ze skopka kościół. Florian stał się obrońcą przed klęską ognia. Najstarsze wyobrażenie św. Floriana w Polsce zachowało się na pieczęciach Rady Miejskiej Krakowa z 1485r.. Na pieczęciach tych św. Florian jest zakuty w zbroję, na którą ma zarzucony płaszcz. W prawej ręce trzyma drzewce chorągwi, w lewej podłużną tarczę ozdobioną krzyżem. Natomiast na pieczęciach z XVIw. św. Florian trzyma w prawej ręce skopek, a w lewej włócznię. Z tego okresu zachował się sygnet drukarski krakowskiego drukarza Ungera. Pierwsza kleparska pieczęć z napisem w języku polskim pochodzi z końca XVIIIw. Na pieczęci św. Florian jest ubrany w obcisłą tunikę, a woda ze skopka wylewa się na płonący kościół. W otoku widnieje napis: „Pieczęć miasta wolnego Rzeczpospolita wolnego Rzeczyposplit : Kleparz”.

 

Postać św. Floriana w herbach można współcześnie spotkać bardzo rzadko. Tylko dwa polskie miasta: Kolno i Narol zawarły w swoich herbach wyobrażenie św. Floriana. Wcześniej, kiedy Kleparz był samodzielną osadą jego herb również zawierał wizerunek św. Floriana. Wizerunek św. Floriana można spotkać również w herbach jednostek samorządowych, jak np. w herbach Lubrzy i Polskiej Cerekwi na Opolszczyźnie.
Wśród malowanych wizerunków szczególną uwagę zwraca obraz św. Floriana w ołtarzu głównym kolegiaty Krakowie pędzla Jana Trycjusza, nadwornego malarza Jana III Sobieskiego. W tle postaci św. Floriana znajduje się widok Kleparza z XVIIIw. Dziełem artysty jest również sześć medalionów ozdabiających ołtarz główny, a przedstawiający męczeństwo świętego. Wizerunek św. Floriana jest cząstką polskiego krajobrazu. Wędrując po Polsce można obejrzeć liczne przydrożne kapliczki z obrazem lub figurką, czy płaskorzeźbą na domach mieszkalnych, urzędach publicznych, remizach strażackich. Nasi przodkowie stawiając figurę św. Florian lub umieszczając jego płaskorzeźbę na frontonie domu, liczyli na to, że będzie ona bronić osadę lub domostwo przed ogniem, który był plagą tamtych czasów.
Święty Florian był czczony, tak jak pozostali święci przede wszystkim przez mieszkańców wsi i miasteczek. Kult św. Floriana zaciążył na rozwoju sztuki ludowej, jak i całej kultury tego środowiska. Kult ten objawiał się w obrazach i rzeźbach. Kościół dostarczał wzorów wizerunków św. W Polsce dominował kult obrazu nad kultem relikwii i figur. Obrazy były, bowiem tańsze niż figury, czy rzeźby, a tym bardziej relikwie, O ile kult św. Floriana był znany w całej Polsce, ale tylko okazjonalnie, zwłaszcza w nagłych i niespodziewanych zdarzeniach, to w Kotlinie Kłodzkiej (Dolny Śląsk) szczególnie. Nieujarzmiona i kapryśna pogoda powodowała nieustanną trwogę i obawę przed nieprzewidzianymi nieszczęściami, którym nie można było przeciwstawić się skutecznie. Na przełomie XVII/XVIIIw. Bardo Śląskie stało się silnym ośrodkiem malowania wizerunku na szkle. Podobnym ośrodkiem tylko w latach późniejszych stało się Zakopane. O ile wiadomo, że św. Florian przejął opiekę nad zagrożeniami pożarowymi od ratowania kościoła na Kleparzu w 1528r., to trudno jest ustalić, od kiedy stał się patronem strażaków. Najprawdopodobniej nastąpiło to wraz z intensywnym rozwojem staży ogniowych w poł. XIXw.. Przykładem przyjmowania św. Floriana za patrona było założenie w Krakowie 29 listopada 1860r.

Towarzystwa Wzajemnych Ubezpieczeń od ognia im. Floriana”. Potocznie towarzystwo nazywano „Florianką”. Jeszcze trudniej dociec, od kiedy w Polsce zaczęto umieszczać wizerunek św. Floriana na strażackich sztandarach. Najpewniej zjawisko to zrodziło się najwcześniej na ziemiach polskich byłego zaboru austriackiego. Tam, bowiem już, od 1875r. działał Krajowy związek Ochotniczych Straży Pożarnych Królestwa Galicji i Lodomerii z Wielkim Księstwem Krakowskim. Straże galicyjskie znalazły gotowy wzór symbolu na swoje sztandary od kolegów austriackich. Odtąd polskich strażaków nazywano „Rycerzami św. Floriana” lub krótko „Florianami”. Z kolei w 1915r. na ziemiach Królestwa Polskiego zorganizowano stowarzyszenie zatwierdzone przez ówczesne władze rosyjskie pod nazwą ”Towarzystwo św. Floriana”. Natomiast w 1916r. zorganizowano „Związek Floriański”. Już w pierwszym roku działalności związek wydał „Kalendarz Floriański” na winiecie, którego widniał obraz palącego się gospodarstwa wiejskiego, obok dwoje rozpaczających wieśniaków, a nad szalejącym pożarem postać św. Floriana wylewającego wodę z naczynia.
Postać św. Floriana zobaczyć można również na hełmach strażackich z okresu zaborów oraz na Znaku Związkowym (korporacyjnym) Związku Floriańskiego, czy medalu „Za długoletnią nieskazitelną służbę” Związku Floriańskiego. Natomiast pierwsze sztandary korporacyjne straży pożarnych pojawiły się już w dobie zaborów i wykonane były w kształcie kwadratu lub prostokąta w kolorach: czerwonym, zielonym i żółtym. Na awersie malowano lub haftowano wizerunek św. Floriana, a na rewersie herb miejscowości będącej siedziba jednostki, datę jej utworzenia i okolicznościowego jubileuszu zwieńczone liśćmi lauru lub dębu. Napisy stosowano jedynie wówczas, gdy otrzymywano zgodę na wykonanie ich w języku polskim.
W dobie II Rzeczypospolitej sztandary wykonywano również w kształcie kwadratu lub prostokąta. Jeden płat był w kolorze czerwonym, a drugi w żółtym. Na awersie haftowano lub malowano wizerunek św. Floriana i hasła: ”Bogu na chwałę, bliźniemu do pomocy”, „W jedności siła”, „Wszyscy za jednego, jeden za wszystkich”, „Święty Florianie módl się za nami”. Natomiast na rewersie najczęściej umieszczano godło państwowe, wokół którego haftowano nazwę jednostki i jej siedziby.

Po II wojnie światowej wizerunek św. Floriana na sztandarach był umieszczany do 1949r.. W kolejnych latach – latach Polski Ludowej sztandary były w kształcie kwadratu w kolorach czerwonym i niebieskim. Na awersie widniało godło państwowe, nazwa jednostki oraz siedziby. Natomiast na awersie widniał znak związku i napis „W służbie Ojczyzny Ludowej”. Kolejna zmiana nastąpiła po 1989r. w wyniku przekształceń ustrojowych. W 1991r. Zarząd Główny ZOSP RP podjął uchwałę o zmianie symboliki związku i zatwierdzeniu nowych wzorów sztandarów. Sztandary były w kształcie kwadratu. Awers w kolorze czerwonym obszyty złotym galonem i srebrnym napisem „W służbie Ojczyzny”. W środku płatu znak Związku OSP według wzorów z 1922r. Rewers sztandaru koloru niebieskiego. Dopuszczono dwie wersje plastyczne rewersu. Pierwsza wersja – na tle krzyża wkomponowana postać św. Floriana uzgodniona z miejscowymi władzami kościelnymi. Druga wersja – hełm strażacki na tle skrzyżowanych toporków, a całość zwieńczona liśćmi lauru.
Wzór sztandaru dla jednostek PSP ustanowiono w 1992r. Na awersie w kolorze czerwonym umieszczony jest biały krzyż podobny do państwowego krzyża zasługi. Pośrodku krzyża jest umieszczone godło państwowe i napis – „W SLUŻBIE” w dolnej części pod godłem napis „OJCZYZNY” lub „RZECZYPOSPOLITEJ POLSKIEJ”. Na rewersie umieszczony wizerunek św. Floriana, a nad nim nazwa jednostki.
W 1993r. w czasie centralnych uroczystości „Dnia Strażaka” w Warszawie na placu J.Piłsudskiego sztandary otrzymały: Zarząd Główny ZOSP i Komenda Główna PSP.
Dzień swojego patrona polscy strażacy od zarania obchodzili zawsze bardzo uroczyście. Zwyczajowo w dniu tym odbywały się uroczystości strażackie połączone z poświęceniem sztandarów, sprzętu gaśniczego, czy strażnic. Obchody zawsze inaugurowała uroczysta msza święta w czasie, której modlono się za zmarłych i o bezpieczeństwo czynnych zawodowo strażaków. Jednocześnie dzień ten rozpoczynał sezon szkoleniowy w celu przygotowania drużyn strażackich do walki z pożarami w okresie najbardziej niebezpiecznym na wsiach – lecie.
Strażackie uroczystości zwykle zaszczycali najwyżsi dostojnicy państwowi, organizacji strażackich i kościoła. I tak np. w 1924r. w uroczystościach strażackich w Garwolinie uczestniczył prezydent RP – Stanisław Wojciechowski, a w Grudziądzu – Bolesław Chomicz.
Wybuch II wojny światowej i lata okupacji hitlerowskiej przerwały uroczystości związane z obchodami dnia św. Floriana. Wyzwolenie ziem polskich spod okupacji hitlerowskiej budziło nadzieję na powrót przedwojennych tradycji polskiego pożarnictwa. Tak tez stało się, ale tylko przez bardzo krótki okres czasu, bo zaledwie do 1949r. I tak np. w 1947r. dokonano poświęcenia dziewięciu wagonów pogotowia pożarniczego Dyrekcji Warszawskiej PKP oraz sztandaru jednostki. Z kolei w 1948r. Zawodowa Straż Pożarna w Bytomiu obchodziła uroczystość poświęcenia sztandaru. Poświęcenia sztandaru dokonał biskup Kominek, który wygłosił okolicznościową homilię. Zmiana ustroju politycznego w Polsce w 1949r. uniemożliwiła kontynuowanie uroczystości związanych z dniem patrona. Kultywowanie tradycji z lat wcześniejszych nie odpowiadało ówczesny władzom politycznym państwa. W latach 60–tych prawnie usankcjonowano laicki wzór sztandaru strażackiego. Dzień strażaka przeniesiono na trzecią niedzielę maja i przez kolejne siedem dni obchodzono „Tydzień Ochrony Przeciwpożarowej”. Wówczas też zakazano celebrowania w strażach pożarnych jakichkolwiek obrzędów związanych z religią i kościołem, używania floriańskich sztandarów, ze strażnic usuwano obrazy i rzeźby patrona. Zarządzenia te były szczególnie bolesne dla członków ochotniczych straży pożarnych w wioskach, osiedlach miasteczkach, bowiem te społeczności były najbardziej związane z kościołem. Decyzje administracyjne w tych środowiskach nie na wiele zdały się, bowiem tylko nieliczne ochotnicze straże pożarne zaprzestały organizowania floriańskiego święta. Te postawy głęboko zapadły w serca wiernych, księży i biskupów. Nie udało się zabrać strażakom św. Floriana. Sytuacja uległa zmianie po 1989r.. Ale już po 1989r. Episkopat polski przystąpił do organizowania duszpasterstwa strażaków. Biskupi polscy widząc duchowe powiązania strażaków ze św. Florianem, pragnęli nadać uroczystościom floriańskim charakter stałej opieki duszpasterskiej. Dlatego postanowili, aby po 1990r. w całym kraju były organizowane uroczystości odpustowe ku czci św. Floriana. Już w 1991r. kościół pod wezwaniem św. Floriana w Warszawie ustanowiono świątynią katedralną, której ordynariuszem mianowano ks. biskupa dr Kazimierza Romaniuka – wielkiego przyjaciela strażaków. Święty Florian został mianowany nie tylko patronem świątyni, ale również diecezji warszawsko – praskiej. O powiązaniach strażaków z warszawska świątynią świadczy nie tylko widoczna przy chrzcielnicy figura św. Floriana, lecz także tablica umieszczona zaraz przy wejściu do katedry z piękną płaskorzeźbą upamiętniającą strażaków poległych w czasie II wojny światowej i zmarłych wskutek wypadków w akcjach ratowniczych. Corocznym zwyczajem ks. kardynał Józef Glemp – Prymas Polski w swojej rezydencji przyjmuje przedstawicieli polskiego pożarnictwa.
Wizerunek św. Floriana cieszy się ogromną popularnością wśród polskich strażaków. W dniu patronalnym często następuje poświęcenie jego wizerunku w miejscowościach, które wcześniej nie mogły poszczycić się posiadaniem. Wizerunek św. Floriana jest również wręczany jako upominek honorowym gościom z kraju i zza granicy.